Sama nazwa, przewrotnie, nie brzmi zbyt przyjemnie, bowiem przyłapywanie zwykle kojarzy nam się z zauważaniem tego, co nie koniecznie jest fajne. Tym razem będę Cię zachęcać do czegoś całkiem innego. Tu, dla odmiany, przyłapywać będziemy się tylko na tym co miłe i przyjemne. Przyrównać to można do pracy detektywa, który jest bardzo czujny i potrafi wychwycić nawet najmniejsze drobiazgi.
To teraz szczegóły. Jak konkretnie to robimy?
- Każda osoba dostaje swój własny słoiczek, najlepiej ozdobiony własnoręcznie przez nią samą lub przynajmniej podpisany jej imieniem. Nie pomijamy tu żadnej osoby. Jeśli metodę stosujemy w domu – każdy mieszkaniec dostaje naczynie. Jeśli w klasie – tu również nie pomijamy nikogo (nauczyciel również dostaje swój słoik).
- Przygotowujemy dużo małych karteczek oraz łatwo dostępne przybory do pisania.
- Na karteczkach zapisujemy (lub rysujemy) POZYTYWNE rzeczy, na których przyłapaliśmy inną osobę z rodziny lub siebie samego – tak często jak tylko to jest możliwe. Karteczkę wrzucamy do słoika osoby przez nas chwalonej.
- Raz w tygodniu wszyscy spotykamy się by przeczytać zapisy na karteczkach, które znajdują się w pojemniku. Dobrze jeśli towarzyszy temu rozmowa na temat tego co nas szczególnie ucieszyło, co zdziwiło, czego nowego dowiedzieliśmy się o sobie.
Tak jak już wspominałam, metoda z powodzeniem może zostać zastosowana zarówno w domu jak i w klasie.
To co ważne, to by w słoiczku faktycznie znajdowały się kartki dodane nie tylko przez innych ale także te dodane przez siebie. To bowiem prowadzi do budowania samooceny nie tylko w oparciu o opinię innych osób, ale także przez to, co sami dostrzegamy w samych sobie.